DZIEŃ 27

Doba w powietrzu

Kiedy ranne wstają zorze

Wstajemy rano o 3:00. Szybko pakujemy się i zjeżdżamy do recepcji. Wymeldowujemy się i wychodzimy przed hotel. Tu już czeka na nas wczoraj zamówiona taksówka. Jest jeszcze ciemno i ruch na ulicach jest niewielki. 11 kilometrów przejeżdżamy szybko. Po raz pierwszy kierowca nie podaje ceny tylko pyta się ile chcemy zapłacić. Filipiny zadziwiają nas od końca. 
Odnajdujemy salę odlotów. Tu czeka na nas bardzo długa kolejka. Kilka stanowisk Turkish Lines dość szybko rozładowuje kolejkę. Nadajemy plecaki i idziemy szukać Gate.

Długi lot

Przelot do Istambułu upłynął nam szybko. Potem 5 godzin leżakowania na lotnisku i już tylko dwugodzinny lot do Warszawy. Tu przesiadka do Gdańska i po 40 minutach jesteśmy na miejscu. Jest godzina 21:00

W domu

Lecieliśmy całą dobę. Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Wprawdzie temperatura -4 stopnie.